piątek, 4 października 2013

Kosowo

Wycieczka po Bałkanach nie byłby kompletna gdybyśmy pominęli beniaminka wśród państw Europy, czyli Republikę Kosowa. Co prawda większość gości z zagranicy odwiedza to miejsce w ramach misji pokojowych, ale bardzo nas to nie zraziło. W zasadzie obiekcje miał jedynie właściciel samochodu, ponieważ jego ubezpieczenie nie obowiązywało na obszarze Kosowa, ale po kilku zerknięciach do szklanki z rakiją dał się przekonać do tego pomysłu. Koniec końców dojechaliśmy do kosowskiej granicy o najbardziej malowniczej porze na zwiedzanie tego kraju, czyli późna nocą. Problem z OC rozwiązał się niejako sam, bo zmuszeni zostaliśmy do wykupienia obowiązkowej albańskiej polisy, która opiewała na sumę 30 euro w zamian 7 dni ubezpieczonego rozbijania się po tutejszych drogach. Dopełniliśmy formalności, a w naszych paszportach pojawiła się upragniona kosowska pieczątka. 

Nie wzywam imienia europejskiego pieniądza nadaremno, ponieważ jest on ... oficjalną walutą Kosowa. Następnego dnia przy posiłku próbowałem wyciągnąć nieco informacji na ten temat od znajomej kosowskiej Albanki. Odpowiedziała mi, że po ogłoszeniu niepodległości Kosowo chciało być bardziej europejskie, więc beztrosko wybrali Euro na swoją walutę. A, no jak tak, to wszystko jasne. To perfekcyjnie logiczne wytłumaczenie jakoś nie od razu do mnie przemówiło, ale kolejne próby drążenia tematu raczej też nie przybliżyły mnie do bardziej satysfakcjonujących odpowiedzi. 

Po wjeździe na teren kraju przez moment popadliśmy w lekką konsternację, bo wszystkim drogom uroku dodają postawione przy nich znaki drogowe dla czołgów i innych pojazdów opancerzonych. Ze spokojem grabarza jechaliśmy dalej do stolicy kraju, a naszych neuronów z błogiego marazmu nie wytrąciły nawet sporadyczne marsze milczenia Paniki. Jadąc tutaj wiedzieliśmy o Kosowie niewiele, a i tak posiadane informacje nie układały nam się w żaden spójny obraz, tak więc nasze wyobrażenia przedstawiały się równie chaotycznie, co szkice Jacka Gmocha po markowych psychotropach. No bo jak może wyglądać kraj, którego walutą jest Euro, ma całkiem niezłe drogi, kilkanaście lat temu byś świadkiem czystek etnicznych, połowę kraju kontrolują Serbowie, zamieszkany jest przez Albańczyków, jednocześnie swego czasu był najbardziej rozwiniętą częścią Serbii, a w dodatku cierpi na chroniczny brak dostaw wody między 23 a 6 rano? Ciężko to sobie wyobrazić.

Odpowiedź na to pytanie stanowczo kłóci się ze zdrowym rozsądkiem, a wrecz wymierza mu solidnego sierpowego. Otóż sama Prisztina wygląda zadziwiająco... normalnie. Trochę jak nasze Katowice, choć znacznie bezpieczniej w nocy. Wszędzie pełno bloków, biurowców, budek z kebabem, a całość okraszona jest nawet nowym, okazałym kościołem. Co więcej, turyści wcale nie opuścili tego miejsca przed ostatnim zlodowaceniem, a hostele prezentują ten sam, paneuropejski studencki standard. Główna aleja miasta pustoszeje co prawda zaraz po północy, chociaż w samym mieście dużo jest modnych i drogich lokali. Ciekawie za to rozwiązano kwestie nazewnictwa ulic, bo noszą one imiona słynnych albańskich wojowników o wolność i niepodległość, takich jak Bill Clinton czy George Bush. Kosowo jest zresztą chyba jedynym miejscem, gdzie młodzi mówiąc o Amerykanach bez złośliwości używa się określenia "wybawcy". Co prawda, to samo  młode pokolenie chce wyjazdu wojsk KFORu, aby dokończyć proces wypędzania Serbów z reszty kraju. Warto dodać, że reszty kraju zamieszkanej w większości przez Serbów, bo granice tego państwa powstały bardziej na zasadzie buńczucznej deklaracji, niż trzeźwego spojrzenia na sytuację. 

Nasz pobyt w Kosowie był niestety krótki, lecz wyjeżdżając z niego postanowiliśmy odwiedzić jeszcze prawosławny monastyr w mieście Peja W mieście tym produkowane jest zresztą chyba najlepsze piwo na całych Bałkanach, od którego zresztą ksywę ściągnął Rysiek Andrzejewski. Prawosławie w dość oczywisty sposób kojarzy się Albańczykom z Serbami, także nasz cel podróży przypominał z zewnątrz bardziej bazę Guantanamo, niż atrakcję turystyczną. Nieśmiało poinformowałem strażników o naszym zamiarze zwiedzania, a oni kategorycznie zażądali od nas paszportów, po czym zniknęli w swojej budce. Trwało to na tyle długo, że zdążyłem już wybrać sobie nowe albańskie imię i usilnie próbowałem się przekonać, że los bezdomnego imigranta w Kosowie bez dokumentów musi mieć jakieś plusy. Kiedy strażnik wrócił, nie miał wcale w rękach naszych dokumentów, a jedynie kawałek plastiku, który okazał się być turystyczną przepustką wojsk KFORu. Był to dla mnie odpowiednik mniej więcej olimpijskiego złotego medalu w turystyce lub Bursztynowej Komnaty, więc błyskawicznie go zawłaszczyłem i dumnie nosiłem na piersi przez cały czas zwiedzania.


Znaki drogowe w Kosowie. Za cholerę nie wiem co dokładnie oznaczają, ale prezentują się nieźle.

Nocne życie Prisztiny jest raczej skromne.
Albański bohater. Moje chińskie maleństwo nie jest specjalistą w zakresie robienia nocnych zdjęć.

Grand Hotel, ścisłe centrum Prisztiny. Bardzo wymowne.

Cud bałkańskiej motoryzacji, czyli ciągnik składający się z silnika, kół i porzuconego fotela.
Wnętrze wspomnianego monastyru.
Przepustka turystyczna KFOR.
Symbol Prisztiny. Nieźle prezentuje się tylko z daleka.

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie to wygląda:) Fajnie byłoby zobaczyć resztę Bałkan - m.in. Bośnię i Hercegowinę czy Serbię. Dla mnie państwem-enigmą jest i pozostaje Albania... Czekam na zdjęcia i relację. Mam pytanie do autora bloga: ile kosztuje jedzenie w Kosowie, jakie są ceny w hotelach. Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albania jest szalona, polecam odwiedzić ;) Co do cen w Kosowie to nie są one specjalnie wygórowane. Średnia pensja to ok 250 euro miesięcznie. My przez przypadek trafiliśmy do chyba najdroższej knajpy w całym kraju, ceny obiadu to ok 5-6 euraczy. W zasadzie to oprócz Chorwacji i Słowenii całe Bałkany są naprawdę tanie pod względem jedzenia. Co do hostelu (bo w swoim życiu może ze 2 noce spędziłem w hotelu) to ceny są "standardowe", tzn. 10 euro za nocleg. Noclegi w Kosowie można bez problemu zarezerwować przez każdy portal z hostelami ;)

      Usuń